Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

TELE ŚWIAT

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:36, 09 Lis 2009    Temat postu: TELE ŚWIAT

1997 r.

KRZYSZTOF IBISZ

DEWIZA NA ŻYCIE: WSZYSTKO ALBO NIC


[link widoczny dla zalogowanych]

Jest w swoim żywiole - doskonale się bawi, prowadząc w telewizji TVN teleturniej "Wszystko albo nic". W ciągłym ruchu - na nogach lub w specjalnym minimercedesie, rozgadany, ale ciepły, przyjacielski, jest dla występujących w tym programie partnerem, kumplem, kibicem - nigdy oficjalnym prowadzącym. Na rozmowę dla "tś" nadjechał swoim superautem - niestety, minimercedes jest pojazdem jednoosobowym, więc nie było nam dane zakosztować uroków wspólnej przejażdżki z Krzysztofem Ibiszem.

"Wszystko albo nic" to chyba Pana życiowa dewiza. Odchodząc z telewizji publicznej postawił Pan przecież wszystko na jedną kartę...

- I wygrałem. Kiedy odchodziłem z TVP, wiedziałem, że nie mam powrotu, że nie mam tam więcej prawa wstępu, ale nie żałuję. W TVN prowadzę teleturnieje "Pomidor" oraz "Wszystko albo nic". W każdą środę budzę telewidzów prowadząc od szóstej do ósmej rano program "Ciężko ranne pantofle", a już w święta Bożego Narodzenia poprowadzę własny show o miłości.

"Wszystko albo nic" jest pomysłu Mariusza Waltera, ale program przygotowuje i wymyśla konkursy zespół Krzysztofa Ibisza.

- Nie lubię teleturniejów, w których ludzie tylko stoją i odpowiadają na pytania. To nudne - wyjaśnia formułę programu i zaprasza na nagranie.

Jak zwykle walczyć będą trzy rodziny - pp. Osińscy z Warszawy, Jesowie z Piły i Firlikowie z Poznania. Stawką jest 60 tys. zł. Jako pierwsi startują pp. Firlikowie: Władysław, jego żona Iwona, kuzynka Lucyna, jej mąż Janusz i syn Filip. W pierwszym konkursie trzeba dmuchając doprowadzić statki do portu. Wygrywają kamerę wideo. W drugim metodą zdrapki odkrywają ukryty pod graffiti napis i tym razem zdobywają 3 tys. zł. Z kolei w trzecim muszą dobrać rekwizyty pasujące do przedstawionych postaci. Mają na koncie już 12 tys. zł. Muszą podjąć dramatyczną decyzję - grać dalej czy też zatrzymać wygraną i ustąpić pola następnej rodzinie. Ostatni konkurs... - kwaśny. Ktoś z rodziny będzie musiał zrobić rundę minimercedesem, wycisnąć sok z cytryny i wypić go. Wszystko na czas. Jeśli przegrają, stracą wszystko, bo to przecież "Wszystko albo nic". Na co zdecydują się Firlikowie?

Pojawia się gwiazda programu - Dariusz Kordek. Na widowni szał. Ale wiele dziewcząt twierdzi, że ich największym idolem jest i pozostanie Krzysztof Ibisz.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:54, 09 Lis 2009    Temat postu:

1998 r.

ZOSTAŃ Z GWIAZDĄ Z... IBISZEM


[link widoczny dla zalogowanych]

Program Krzysztofa Ibisza "Super Playback Show" był rozgrzewką przed programem "Zostań gwiazdą", który wystartował w lutym. Polskie i zagraniczne sławy estrady są naśladowane nie przez dzieci, jak w "Mini Playback Show", lecz dorosłych. Przedsmak tego programu mieliśmy w Nowy Rok, gdy Kasia Figura udawała Tinę Turner, Jerzy Urban - Liroya a Andrzej Krzywy - Violettę Villas. W ostatnim finałowym programie poznamy zwycięzcę, który, jak twierdzą organizatorzy, nagra płytę w jednej z poważnych firm fonograficznych. Jak zdradził nam Krzysztof Ibisz, pojawiło się wiele utalentowanych osób. Postanowiliśmy sprawdzić tę informację i wybraliśmy się na nagranie. Tym razem w jury zasiedli: Urszula, Anna Maria Jopek i Robert Janson - przewodniczący. Uczestnicy programu musieli nie tylko wyglądać i śpiewać tak, jak wybrane przez nich oryginały, lecz również wymyślić scenografię i choreografię. Jako pierwsza pojawiła się na scenie Magdalena Szkop, studentka prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Przepięknie zaśpiewała utwór "Ale jestem". Anna Maria Jopek, która wylansowała ten przebój była zachwycona wykonawczynią. Inna uczestniczka wcieliła się w Mariah Carey, co wg Roberta Jansona niezbyt się jej udało, ale, jak zgodnie stwierdziły dwie pozostałe jurorki, lepiej żeby Małgosia Zdrojek pozostała sobą, bo śpiewa cudownie. Widownię ożywił Elvis Presley, czyli Sławek Ossowski (uczy się obsługi ruchu turystycznego). Natomiast wszystkie panie oczarował Brian Ferry, którego naśladował Aleksander Olszewski, trener odnowy biologicznej reprezentacji Polski w boksie. Sam jest też znakomicie zbudowany i stanowi żywą reklamę naszej reprezentacji. Niestety, wielbicielki mogły adorować go tylko z daleka, towarzyszyła mu narzeczona. Udany występ miała też Magdalena Piwowarczk jako Sinead O'Connor. A kto wygra, zobaczymy w świątecznym wydaniu programu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:27, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 48 z 26.11.2001 r.

NOWY REALITY SHOW W POLSACIE - CHCESZ WYSTĄPIĆ? WEJDŹ DO "BARU"!


[link widoczny dla zalogowanych]

Jesteśmy w okolicach Teatru Wielkiego w Warszawie. Strasznie chce nam się pić. Zza szyby samochodu miga "orzeźwiający" napis "Pub Rabarbar". Wchodzimy i stajemy jak wryci. Za barem stoi uśmiechnięty... Krzysztof Ibisz.

Co Pan robi za barem?


Przygotowuję się do roli menadżera baru w nowym programie typu reality show - "Bar", który w lutym wejdzie na antenę Polsatu.

[link widoczny dla zalogowanych]

Na czym polega ta zabawa?

Siedem kobiet i siedmiu mężczyzn wybranych w castingu, przez trzy miesiące poprowadzi bar we Wrocławiu. Ich zadaniem jest doprowadzenie do jak najlepszych wyników finansowych baru. Warunkiem uczestniczenia w programie jest brak jakichkolwiek doświadczeń w pracy barmana i kelnera. Widzowie obserwują uczestników zarówno w barze, jak i w domkach (tych, w których wcześniej mieszkali uczestnicy "Dwóch światów"). Co tydzień są eliminacje, polegające na tym, że uczestnicy wzajemnie się oceniają. Dają sobie plusy i minusy. Widzowie głosują, która z dwóch osób - ta, która zebrała najwięcej minusów, czy ta, która została wyznaczona przez osobę mającą najwięcej plusów - opuści program. Głosowanie odbywać się będzie w systemie audiotele. Uczestnikom przez cały czas towarzyszy kamera. Ja, jako menadżer baru, będę pilnował "interesu". Ale żeby to robić, muszę nauczyć się zawodu barmana.

Jak Pan się przygotowuje do tej roli?

Tak, jak teraz - uczę się czynności, które wykonuje każdy barman. "Bar" to program na licencji szwedzkiej. Oglądałem już m.in. wersję portugalską i holenerską. Wyjeżdżam też do Szwecji, by na miejscu zobaczyć, jak wygląda realizowanie tego programu. W tych krajach show cieszył się dużym zainteresowaniem i miał ogromną oglądalność.

Bar będzie znajdował się w centrum Wrocławia. Czy każdy przechodzień będzie mógł do niego wejść?

Każdy, bez wyjątku.

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy będziecie Państwo serwować prawdziwy alkohol?

Oczywiście, alkohol jest dla ludzi. Przy tym, zgodnie z prawem, będziemy przestrzegać granicy wieku.

Czy nie obawiacie się Państwo, że ktoś może zarzucić wam promowanie picia alkoholu?

Alkohol przecież nie jest zabroniony. My nikogo nie namawiamy do picia. Poza tym bar jest miejscem, do którego ludzie przychodzą się wygadać, a nie tylko napić.

W jaki sposób program będzie prezentowany na antenie?

W Polsacie kilka razy dziennie będą pokazywane zmontowane odcinki, składające się z najciekawszych wydarzeń, jakie miały miejsce w barze. Tylko niedzielny show pokazywany będzie na żywo.

Jaka jest idea tego programu?

Będziemy obserwować, jak reagują na siebie uczestnicy, słuchać ich komentarzy na temat tego, co się dzieje. Chcemy opowiadać widzom ciekawe historie, które powstaną dzięki wzajemnym relacjom uczestników. Będą również zadania specjalne - kto je będzie wykonywać, zdecydują widzowie.

Czy przewidziano jakieś specjalne atrakcje dla gości baru?

Będą spotkania z gwiazdami, z artystami. Chcę, by ten bar stał się kulturalnym centrum we Wrocławiu. Mają tu spotykać się ciekawi ludzie, ma być wesoło i przyjemnie.

Czy będą Państwo aranżować jakieś sytuacje - podchwytliwe pytania, zadania dla gości, itp?

Uczestnicy dostaną do wykonania zadania, dzięki którym widzowie będą mogli ich poznać w różnych, czasami trudnych, sytuacjach. Jednym z zadań może być np. odpytywanie ludzi na zadany temat. Mogą być również poddani jakimś prowokacjom. Jakim, to tajemnica.

Barmani i kelnerki często dostają napiwki. Czy Polsatowscy barmani będą mogli je zatrzymać dla siebie?

Myślę, że zadecydujemy o tym razem z uczestnikami, na antenie.

[link widoczny dla zalogowanych]

Przez trzy miesiące będzie Pan zajmował się prowadzeniem baru. Czy to oznacza, że zrezygnuje Pan z prowadzenia "Życiowej szansy"?

Oczywiście, że nie, nadal będę ją prowadził. Program ma największą oglądalność w kategorii teleturnieje.

Rozmawiała: Ewa Gassen-Piekarska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:00, 11 Lis 2009    Temat postu:

- sierpień 2002 r.

KOLEJNE EMISJE "BARU", "AGENTA" I "IDOLA"!

Reality show uderzy jesienią!


Telewizyjne stacje TVN i Polsat nie na długo pożegnały się z programami typu reality show. Jesienią rusza III edycja "Agenta". Tym razem będzie kręcona w Portugalii. Telewizja TVN zapewnia, że nie zabraknie wielkich emocji. Marcin Meller ponownie będzie podążał tropem tytułowego agenta, a producentka Ewa Leja obiecuje, że miejsca będą jeszcze ciekawsze i bardziej dzikie. - Ta edycja to przede wszystkim ciekawe zadania dla zawodników. Sam jestem wściekły, że nie mogę uczestniczyć w niektórych z nich - mówi prowadzący program Marcin Meller.

Polsatowski "Idol" powita nas II edycją już w październiku. Pytanie tylko, kto będzie w jury? - Tym razem będę podglądał Idola, ale z perspektywy dziennikarza Gazety Wyborczej - jasno powiedział Robert Leszczyński.

"Bar" również doczeka się drugiej edycji i już 14 września na dobre zagości w naszych domach. Zawodnicy zostaną podzieleni na dwie grupy, a w barze pojawią się już od samego początku gwiazdy. Zrobi się naprawdę gorąco.

[link widoczny dla zalogowanych]

Uczestnicy "Baru" razem z "szefem" Krzysztofem Ibiszem. Organizatorzy obiecują, że tym razem będzie jeszcze więcej atrakcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:37, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 37 z 08.09.2003 r.

GWIAZDA TYGODNIA: KRZYSZTOF IBISZ - KRAŚKO ODEBRAŁ MI CELINĘ!


[link widoczny dla zalogowanych]

Dziś na ekranie oglądamy go co wieczór. A mało brakowało, by jego telewizyjna kariera legła w gruzach przez... Zresztą, przeczytajcie sami!

Widzowie Pana uwielbiają. Często dostaje Pan jakieś dowody sympatii?

Bardzo często. Nie zdarza się, żeby ktoś reagował na mnie źle. Różnie to się oczywiście objawia - czasami jest to prośba o autograf albo wspólne zdjęcie, czasami jakieś miłe słowa. Bywa i tak, że ktoś wręcza mi telefon, żebym pozdrowił babcię, dziadka, czy kogoś z rodziny albo w supermarkecie komentuje, co widzi w moim koszyku.

Dużo dostaje Pan listów?

Mnóstwo. Jednak połowa z nich to prośby o pomoc finansową, a część to komentarze do programów. Np. przy "Barze" dostaję około 40 listów dziennie, w których ludzie piszą o tym, co się dzieje, kogo lubią, a kogo nie. Aż się czasami dziwię, że komuś chce się napisać list pełen obelg. No i zdarzają się też listy od fanek...

Dostał Pan kiedyś ofertę matrymonialną?

Ta miłość listowna ma różne oblicza, czasami bardzo niepokojące. Kiedyś dostawałem listy od niejakiej Celiny. Pisała do mnie przez całe lata. Ale pisała w taki sposób, jakbym ja jej odpisywał. Np. list zaczynał się słowami: "Kochany, tak się cieszę, że za mną tęsknisz. Ja za Tobą też i bardzo się cieszę, że zaproponowałeś spotkanie." W końcu napisała mi, że przyjeżdża do Warszawy. Miałem na nią czekać na dworcu i w jednej ręce mieć różę, a w drugiej gazetę - żeby mogła mnie poznać. Ale to jeszcze nie koniec historii, bo potem dostałem następny list z opisem naszego spotkania - że na nią czekałem, że pokazałem jej Warszawę, że byliśmy na obiedzie, że było cudownie... I dalej tak to się toczyło. Ale, niestety, musiałem czymś jej podpaść, bo przestała pisać. Przerzuciła się na Piotra Kraśkę...

Prowadzi Pan programy, których uczestnicy grają o wielkie pieniądze albo o cenne nagrody. Czy Pan sam wziął kiedyś udział w jakimś konkursie?

Nie, nigdy. Śmieję się, że po to prowadzę teleturnieje, żeby w nich nie brać udziału. Jedynym moim marzeniem było, żeby reżyserować programy. Przed laty zgłosiłem się do Bożeny Walter, jedynej osoby którą znałem w telewizji. Powiedziała wtedy znamienne słowa: "Wymyśl coś"! To bez wątpienia najważniejsza rada, jaką mogłem usłyszeć. Zacząłem pisać quizy do programu "Klub Yuppies". Musiałem znaleźć prowadzącego. Dzwoniłem więc do wszystkich moich kolegów aktorów i prosiłem, żeby ktoś z nich poprowadził program dla młodzieży. Wszyscy mi odmówili, co dzisiaj jest nie do pomyślenia. Tłumaczyli mi, że jeśli poprowadzą jakiś program, to już nigdy nie dostaną poważnej roli. Bożena Walter powiedziała wtedy, żebym sam poprowadził ten program. Tak zaczęła się moja praca w telewizji przed kamerą.

Kiedy Pan zaczynał karierę, na pewno na coś szczególnie zwracano Panu uwagę...

Kiedyś byłem spikerem w Jedynce. Wezwała mnie dyrektor i powiedziała: "Krzysztof, słuchaj, ty tak się ruszasz na wizji, tak machasz rękami, że my cię chyba zdejmiemy z anteny". Uratowały mnie wtedy wyniki badań popularności wśród widzów, bo okazało się, że jestem na pierwszym miejscu. Generalnie jestem ruchliwym gościem, a miałem być miły i "nieruchawy". Kiedyś też zarzucano mi, że za szybko mówię, ale to już chyba, na szczęście, opanowałem.

Dokumentuje Pan jakoś swoją karierę?

Tak, ja w ogóle jestem trochę pedantyczny. Jeżeli więc wpadnie mi w ręce jakiś wycinek z materiałem o mnie, to jest chowany do opatrzonej odpowiednią datą teczki. Tak samo zdjęcia. W ogóle zbieram materiały o sobie - np. z każdego programu, który zrobiłem, mam nagranych kilka odcinków. Czytam, co o mnie piszą. Różnie to oceniam, ale przynajmniej wiem, co w trawie piszczy. Teraz przygotowuję również porządną stronę internetową.

Czy jest w ogóle coś, czego Pan nie umie?

Moją specjalnością jest rozrywka telewizyjna i wydaje mi się, że dość dobrze już tę działkę opanowałem. Mam taką zasadę, że jeśli biorę się za coś, czego nie umiem, to znajduję czas i staram się tego nauczyć. Np. wiosną zrobiłem kurs dla płetwonurków, a teraz jadę popływać do Chorwacji. No i nigdy nie umiałem gotować, a właśnie się uczę!

I wychodzi Panu?

A nawet, nawet! Nigdy nie wchodziłem do kuchni, zarzekałem się, że nie będę tego robił, i nagle odkryłem w sobie jakąś pasję. Ostatnio gotuję z kolegą, który jest świetnym kucharzem. Dawniej chodziliśmy na dziewczyny, a teraz do kuchni!



Rozmawiała: Ewa Gessen-Piekarska



O tremie: Ja nigdy nie mam tremy - naprawdę. Praca na żywo jest dla mnie tym, czym rozmowa z kimś przy kawie. Ważna jest tylko koncentracja. Wiem, że może się zdarzyć tysiąc rzeczy i w jakimś stopniu jestem na to przygotowany, ale nie czuję się zestresowany.



W skrócie:

* Urodził się 25 lutego 1965 roku.

* Skończył łódzką szkołę filmową - grał m.in. w serialach "Gdańsk 39" i "Plebania".

* W latach 1991-1993 był posłem na Sejm z ramienia Polskiej Partii Przyjaciół Piwa.

* Jest jednym z najczęściej nagradzanych prezenterów - ma na koncie m.in. trzy Wiktory i dwie Telekamery.

* Od pięciu lat jest żonaty z dziennikarką, Anną. Mają 3-letniego syna Maksymiliana.


Kariera Ibisza:

[link widoczny dla zalogowanych]

To właśnie dzięki temu programowi dla młodzieży pojawił się w telewizji. Jak sam mówi, poprowadził go tylko dlatego, że nikt inny nie chciał tego zrobić. Ot, taki przypadek...

[link widoczny dla zalogowanych]

Pierwsze realizowane na tak dużą skalę widowisko w polskiej telewizji. Kolejny program, przy którym współpracował z Bożeną Walter. Jego przygoda z "Czarem Par" trwała trzy lata.

[link widoczny dla zalogowanych]

Program nadaje Polsat od jesieni ubiegłego roku. W tym czasie, w dużej mierze dzięki osobowości Krzysztofa Ibisza, stał się jednym z najchętniej oglądanych teleturniejów.

[link widoczny dla zalogowanych]

Zastąpił w roli prowadzącego Henryka Talara. Na pytanie, czy sam brał kiedyś udział w jakimś konkursie, mówi: - Śmieję się , że właśnie po to prowadzę teleturnieje, żeby nie brać w nich udziału!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:38, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 37 z 08.09.2003 r.

CZYNNE CAŁĄ DOBĘ: BAR BEZ GRANIC!

Już w najbliższą sobotę o godzinie 20.00, drzwi najsłynniejszego baru w Polsce otworzą się po raz trzeci. Emocji nie zabraknie!


Oj, będzie się działo! Producenci programu chcą, aby trzecia odsłona "Baru" trzymała w napięciu już od pierwszych minut. Dlatego nawet hasło, pod którym będzie przebiegać "Bez granic" - obiecuje bardzo wiele. Ci, którzy sądzą, że w "Barze" widzieli już wszystko, powinni uważnie przyjrzeć się nowym uczestnikom. Są wśród nich i Chinka Ting ting Liu, i niepełnosprawny Krzysztof Kusik, i mieszkający w Stanach Zjednoczonych antropolog - badacz Indii i Himajów, Damian Das Zegarski. Wreszcie "wyklęta" przez niektórych za uprawianie seksu w domu Wielkiego Brata Agnieszka Frykowska oraz wielokrotna mistrzyni świata kick-boxingu i boksie, Iwona Guzowska. Ale to tylko pięć z czternastu osób (7 kobiet i 7 mężczyzn), ubiegających się o główną wygraną. A naprawdę jest o co walczyć - zwycięzca będzie mógł do woli spełniać swoje marzenia, gdyż producenci programu zapewnią mu dożywotnią pensję! Nic więc dziwnego, że kandydatów na barmanów było aż kilkanaście tysięcy.

Ci, którzy oglądali poprzednie wydania programu, wiedzą doskonale, że w "Barze" nigdy nie brakowało specjalnych atrakcji. Odwiedzających to miejsce swoimi występami bawili już m.in. zespoły TATU, Modern Talking, Ich Troje oraz Maryla Rodowicz i Kasia Kowalska. Gwiazd nie zabraknie i tym razem. Podczas uroczystego otwarcia "Baru" wystąpi Lutricia McNeal, która przyleci do Wrocławia prosto z rodzinnego Dallas. Tego dnia zagra również zespół Kindle i grupa Virgin. Jej wokalistką jest Dorota Rabczewska, jedna z "barwniejszych" uczestniczek drugiej edycji programu. A później zaśpiewają jeszcze m.in. In-Grid, zespół Right Said Fred, który właśnie wznowił działalnośc (we Wrocławiu rozpocznie swoje europejskie tounee), Rasmus oraz Natalia Kukulska.

Zasady programu nie zmieniają się. Nowi barmani znowu podzieleni zostaną na dwie rywalizujące ze sobą grupy. W czasie, kiedy jedna będzie w pracy, druga zmierzy się z wyznaczonymi przez producentów zadaniami. Uczestnicy programu zamieszkają w znanym już doskonale widzom "Dwóch Światów" i poprzednich wydań "Baru", domu w podwrocławskich Bielanach. Jak zawsze gospodarzem "Baru" będzie Krzysztof Ibisz. O tym, kto zdobędzie dożywotnią pensję, dowiemy się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Przypomnijmy, że poprzedni zwycięzcy programu: Adrian Urban i pochodzący z Burkina Faso Eric Alira, wygrali mieszkania.

Krzysztof Ibisz:

- To interesująca praca, która wymaga stuprocentowego poświęcenia. Przez cały czas trwania programu mieszkam we Wrocławiu. Życie uczestników toczy się w każdej minucie, 24 godziny na dobę, To nie jest tak, że w pewnym momencie jest przerwa i można zająć się czymś innym. Cały czas coś się dzieje, ci ludzie mają różne potrzeby, targają nimi różne emocje, zachodzą, między nimi przeróżne relacje. Często bywa tak, że dzwonią do mnie z produkcji o trzeciej w nocy, mówiąc, że mamy wejście. Więc przychodzę, kręcimy materiał, wracam - kładę się, znowu jest telefon, znowu jadę. Poza tym wiele czasu spędzam, obserwując tych ludzi, żeby wiedzieć, co robią, kto się lubi, a kto nie. Muszę ich znać na wylot, żeby poradzić sobie z prowadzeniem programu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:09, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 6 z 02.02.2004 r.

CZWARTA ODSŁONA "BARU"!


[link widoczny dla zalogowanych]

Coraz ładniejsza pogoda skłania raczej do wychodzenia z domu, niż siedzenia przed telewizorem. Dlatego stacje telewizyjne muszą zaskoczyć swoich widzów do tego stopnia, aby nie mogli oderwać wzroku od ekranu. Czym w tym roku to uczynią? Choćby nowymi wizerunkami gwiazd. I tak Bogusław Linda, który przyzwyczaił nas do ról poważnych twardzieli, tym razem... będzie twardzielem bardzo śmiesznym. Michał Wiśniewski znów stanie się bohaterem programu tvn. A Piotr Machalica, który pozazdrościł Piotrowi Fronczewskiemu roli w "Rodzinie zastępczej", zostanie ojcem zwariowanej "Rodzinki".

Ale bez obaw! Z ekranu nie znikną ulubione programy i seriale. Będą nowe odcinki "Na dobre i na złe", "M jak miłość" i "Samego życia" oraz, uwaga, czwarty "Bar". Z Krzysztofem Ibiszem w roli gospodarza!

[link widoczny dla zalogowanych]

Zaledwie dwa miesiące temu skończyła się trzecia edycja "Baru", a już 28 lutego rusza czwarta! Również 28 lutego odbędzie się kolejny festiwal "Top Trendy", zagrają m.in. Bajm i Krzysztof Krawczyk. Poza tym Polsat zaprasza do oglądania nowych seriali. Poznamy sympatyczne właścicielki i tajemniczych gości "Pensjonatu pod Różą" (występują m.in. Marzena Trybała i Piotr Adamczyk). W sensacyjno-komediowym "Dzikim" Bogusław Linda rozśmieszać będzie do łez jako groźny mafioso ze skłonnością do nietypowych erotycznych przygód. A tym, którzy bardzo lubią się śmiać, polecamy jeszcze komediową "Dziuplę Cezara".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:41, 11 Lis 2009    Temat postu:

14.06.2004 r.

TOMASZ KAMEL KONTRA KRZYSZTOF IBISZ

Nie kwestionowani gwiazdorzy telewizyjnej Jedynki i Polsatu. Bakcyla telewizji połknęli wiele lat temu. Dziś nie wyobrażają sobie życia bez małego ekranu. Popularni, kochani, doceniani. Co jeszcze mają wspólnego?

TELESZOŁMENI!


[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:28, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 21 z 23.05.2005 r.

MARTYNA WOJCIECHOWSKA, TOMASZ KAMMEL, KRZYSZTOF IBISZ

10 LAT JAK Z BICZA STRZELIŁ!

WIELKA TRÓJKA W JEDNYM STUDIU!


Uff, udało się! Pod jednym dachem zgromadziliśmy gwiazdy trzech konkurujących ze sobą stacji telewizyjnych: TVP 1, TVN i POLSATU. Niemożliwe stało się możliwe i powstała ekskluzywna sesja fotograficzna. Cala trójka to ulubieńcy naszych Czytelników.

Pierwszy, przed czasem, przyszedł do studia Tomek Kammel, a zaraz po nim pojawił się Krzysztof Ibisz. Gdy Patrycja, specjalistka od wizażu i fryzur, kończyła stylizację Tomka, do studia wbiegła zdyszana Martyna. Ach, te korki! Autorka "Automaniaka" wybrała oczywiście sportowe ciuszki. Wymo­gła też na Tomku, by wystąpił w modnej różowej koszuli.

Prezenterzy byli w szampańskich humorach. Widać było, że bardzo się lubią. Żartowali, troszkę plotkowali...

Ich uśmiechy na zdjęciach to autentyczne odzwierciedlenie sympatii dla Czytelników "teleświata".

10 lat to całe życie TELEŚWIATA! Ostatnie 5 lat ubiegłego wieku i pierwsze 5 lat XXI to także najważniejszy etap w życiu trójki znanych dziennikarzy. Nie wierzycie, to przeczytajcie! Dawno, dawno temu, w roku 1995, pewien przystojniak włączył telewizor i...

[link widoczny dla zalogowanych]

TOMASZ KAMMEL

Dokładnie 10 lat temu Tomasz Kammel, który wiódł przyjemne, kawalerskie życie, przyszedł do mamy na domowy obiad i...

...zobaczyłem w telewizorze chłopaka, który zapowiadał w Jedynce film. To był Krzysztof Ibisz. W sumie to on robi prawie to samo, co ja w lokalnym radiu. Może warto spróbować? - pomyślałem. Było to dokładnie w 1995 roku. Mieszkałem w Jeleniej Górze. Myślę, że to wtedy zrodził się pomysł na pracę w telewizji.

Bał się Pan?

Miałem mnóstwo wątpliwości, że jeszcze za wcześnie, ale włączył się mój tata i spytał: Czy chcesz być wiecznym "prince of province" (księciem prowincji - przyp. red.) , czy człowiekiem, który odważnie stawia czoło życiowym wyzwaniom? To określenie "prince of province" strasznie mnie wkurzyło, ale i pomogło podjąć decyzję, że wyjeżdżam z Jeleniej Góry.

Pamięta Pan swoje pierwsze kroki w tv?

Do końca życia będę pamiętał pierwszy zagraniczny wywiad, który zrobiłem z Whitney Houston - po rozmowie euforia mieszała się ze stanem przedzawałowym. Potem już było z górki. Zetknąłem się z ludźmi, o spotkaniu z którymi pracując w radiu mógłbym jedynie marzyć. Rozmawiałem m.in. z Quentinem Tarantino, Angeliną Jolie, Colinem Farrellem.

Czy już na dobre osiadł Pan w Warszawie?

Tak. Mam tu dom, przyjaciół, dziewczynę.

Jest Pan teraz zakochany?

Jestem, ale terminu ślubu jeszcze nie wyznaczyliśmy. Czuję jednak, że najwyraźniej wkraczam w dojrzalszy etap życia. Całkiem to przyjemne.

Ta dojrzałość dotyczy także spraw zawodowych?

Bardzo lubię zajmować się telewizyjną rozrywką. Ale na tym się nie kończy. Od lat jestem zaangażowany w wiele społecznych projektów, i to także się nie zmieni.

W towarzystwie jakich ludzi czuje się Pan najlepiej?

Energicznych, z pomysłami, którzy nigdy nie spoczywają na laurach. Takich, jacy towarzyszą mi tu, podczas sesji.



MARTYNA WOJCIECHOWSKA

Jaka była Pani 10 lat temu?

Och, młodsza o 12 kilo, miałam długie kasztanowe włosy i wyleczyłam się właśnie z pomysłu bycia modelką. Studiowałam zarządzanie i pracowałam na stanowisku menedżerskim w dziale marketingu dużej firmy handlowej.

A po pracy...

Jako jedna z nielicznych kobiet w Polsce jeździłam na japońskim motorze wyścigowym i szalałam na imprezach motoryzacyjnych.

Jak rozpoczął się romans z TVN?

W 1998 roku ktoś w TVN zainteresował się moim scenariuszem programu motoryzacyjnego "Automaniak". Zaproponowali zdjęcia próbne, ale chyba nikt nie wierzył, że mi się uda, no bo jak to możliwe, że kobieta gada "na takie męskie tematy". I ma o tym zielone pojęcie... Bardzo mnie to wtedy zabolało, ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo... Wówczas rzeczywiście decyzja o powierzeniu młodej dziewczynie programu motoryzacyjnego była kontrowersyjna. Podczas tego nagrania zaczęłam mówić o motoryzacji z taką pasją i zacięciem, że prezes Mariusz Walter powiedział po prostu: TAK!

Pamięta Pani pierwsze dni?

Oczywiście. Przyszłam do pracy i szok! Dostałam biurko w tym samym pokoju, w którym pracował Krzysiek Ibisz. Był dla mnie wielką gwiazdą i bardzo mnie onieśmielał. Okazał się rewelacyjnym kolegą. I z Krzyśkiem, i z Tomkiem Kammelem mam dobre i bliskie kontakty. Często do siebie dzwonimy, nie tylko w sprawach zawodowych.

A jak trafiła Pani do Wielkiego Brata?

W 2001 roku na korytarzach w TVN huczało od plotek na temat nowego programu. Pewnego dnia zostałam wezwana do Edwarda Miszczaka, dyrektora programowego TVN. Pierwsza myśl - zwalniają mnie, bo już nie chcą mieć na antenie programu motoryzacyjnego! - Słuchaj mała - powiedział dyrektor. - Robimy program Big Brother i ty go poprowadzisz! Beztrosko się zgodziłam, bo nawet nie miałam świadomości, w jak wielkie przedsięwzięcie się pakuję. I tak się zaczęła moja przygoda z reality show...

Big Brother to nowa epoka w telewizji.

A dla mnie pierwszy program na żywo. Pamiętam swoje inauguracyjne wejście na antenę w pierwszym odcinku Big Brothera. Wzięłam mikrofon do ręki, powiedziałam "Witam Państwa" i... pomyślałam sobie, że to jest to. Potem, dzięki popularności, udało mi się zebrać sponsorów i wystartowałam w rajdzie Paryż-Dakar. To była największa przygoda mojego życia.

Potem były m.in. "Dzieciaki z klasą" i "Misja Martyna" oraz tragiczny wypadek w Islandii. Przez pół roku nosiła Pani gorset ortopedyczny. Tydzień temu zdjęła go Pani i już wyrusza w podróż dookoła świata. Niezłe tempo.

Kręgosłup już prawie się zrósł, a siedzenie i roztrząsanie tego, co mnie spotkało w Islandii, ani mnie, ani nikomu nie służy. Moim żywiołem jest bycie w ruchu i z wielkimi nadziejami ruszam realizować drugą serię programu "Misja Martyna".

Jak zmieniła się Pani przez te 10 lat?

Hmm... Od fascynacji telewizją, poprzez zachłyśnięcie się popularnością, doszłam do momentu, kiedy już wiem, co jest naprawdę ważne. Nauczyłam się cenić dom, żyję w cudownym związku, zaczynam myśleć o powiększeniu rodziny.

Przez te 10 lat zapewne nasłuchała się Pani plotek o sobie. Czy prawdą jest, że poddała się Pani operacji plastycznej?

Nie, choć byłam u lekarza, bo bardzo chciałam zoperować sobie nos. Doktor powiedział, żebym sobie najpierw zoperowała głowę. Przez te ostatnie 10 lat pracowałam bardzo intensywnie. Ja nie mam nawet i czasu zrobić manicure i ufarbować odrostów na włosach, a co dopiero pójść na operację! Z mojego nosa nadal jestem niezadowolona, ale za to mamy w TVN doskonałych specjalistów od oświetlenia, którzy robią cuda i każda kobieta może wyglądać dobrze w telewizji. Mój nos jest, jaki jest. Zupełnie jak ja.

KRZYSZTOF IBISZ

Czy pamięta Pan siebie sprzed ponad 10 lat?

Prowadziłem "Czar Par", "Klub Yuppies", byłem spikerem zapowiadającym programy w TVP 1. W wolnych chwilach pływałem na desce, uganiałem się za dziewczynami. Byłem beztroskim chłopakiem.

Trudno zliczyć Pana programy...

Rzeczywiście było ich sporo. Pracowałem w trzech najważniejszych telewizjach, czyli TVP, TVN i obecnie w Polsacie. Przez ostatnie 4 lata prowadziłem reality show "Bar", a teraz nadeszła miła odmiana - teleturniej "Gra w ciemno". W telewizji zajmuję się rozrywką dla najszerszej widowni. To moja działka i zarazem wielka pasja. Choć niektórzy traktują rozrywkę jako mniej ambitny gatunek telewizji, to zaręczam, że zrealizowanie dobrego rozrywkowego show jest wielką sztuką.

Miło było Was obserwować podczas sesji fotograficznej. Gwiazdy trzech konkurencyjnych stacji, a jednak...

Bardzo się lubimy. Z Tomkiem znamy się słabiej, bo minęliśmy się w telewizji publicznej. On przyszedł, kiedy ja odchodziłem. Natomiast z Martyną długo dzieliliśmy pokój w TVN. To równa dziewczyna, można z nią konie kraść. Przed chwilą umówiliśmy się na wspólne nurkowanie. Z pełnym zaufaniem można schodzić pod wodę z taką partnerką. Można na niej polegać.

Nurkowanie?

To moje hobby. Nurkuję w wielu ciekawych miejscach, zdobywam kolejne profesjonalne stopnie. Za rok, jak dobrze pójdzie, będę instruktorem. Wtedy zapraszam na kurs - dla dziennikarzy specjalne zniżki (śmiech) .

Brzmi to zachęcająco! A skoro niebacznie wspomniał Pan o pieniądzach...

Ogromne zarobki prezenterów to mity i temat plotek. Dla mnie pieniądze nie są najważniejsze. Nigdy nie zrezygnowałem z ciekawego programu, bo producent mało płacił. Jeśli projekt wyda mi się interesujący, chętnie go realizuję. O pieniądzach rozmawiam na końcu, przez 5 minut

Jakieś wnioski na koniec dekady?

Przede wszystkim powstanie nowego gatunku - reality show. Nikt dotąd nie wpadł na to, że podglądanie cudzego życia może być tak ciekawe. A co dalej? Pewnie po kilku latach spokoju telewizję czeka przełom i wchodzenie w nowe technologie.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:24, 12 Lis 2009    Temat postu:

nr 20 z 15.05.2006 r.

PO DZIESIĘCIU LATACH WRACA DO FILMU! SZYKUJE SIĘ DO SKOKU NA DUŻY EKRAN!


[link widoczny dla zalogowanych]

Wyjątkowo dużo dzieje się w tym roku w życiu popularnego prezentera telewizyjnego Krzysztofa Ibisza. Po raz drugi został ojcem, dał się poznać jako piosenkarz, a wkrótce znów zobaczymy go w filmie kinowym.

TELEŚWIAT: Ostatni raz na dużym ekranie widzieliśmy Cię dziesięć lat temu w "Dzieciach i rybach". Teraz wracasz?

KRZYSZTOF IBISZ: Zagram w filmie "Job". Dostałem rolę prowadzącego reality show. Myślę, że zaproponowano mi ją, gdyż poprowadziłem kilka dużych programów tego typu i teraz kojarzę się z nimi widzom.

TELEŚWIAT: "Job" to komedia?

K. I.: Jestem pewien, że będzie to nie tylko śmieszna, ale i ostra produkcja. To mocna satyra na to, co dzieje się w Polsce.

TELEŚWIAT: Film reżyseruje Konrad Niewolski, twórca "Symetrii". To chyba Twój dobry znajomy?

K. I.: Poznaliśmy się dawno temu. Czasami wysyłamy do siebie SMS-y, w których komentujemy to, co się dzieje w naszym show-biznesowym światku. Łączy nas też sport. Obaj lubimy siłownię i nawet mamy tego samego trenera. Tyle, że Konrad trenuje systematycznie, a ja zrywami.

TELEŚWIAT: Jesteś zawodowym aktorem. Nie brak Ci czasem teatru, planu filmowego?

K. I.: Nie. Mam pracę, którą kocham i która sprawia mi frajdę. To jest telewizja, show, teleturniej. Nigdy bym z tego nie zrezygnował. A od czasu do czasu mogę zagrać i to zaspokaja mnie jako aktora. Ostatnio pojawiłem się w "Pensjonacie pod różą". Z aktorstwem jest jak z jazdą na rowerze, nigdy się tego nie zapomina.

TELEŚWIAT: Kiedyś miałeś ambitne plany naukowe i nawet zacząłeś pisać pracę doktorską z dziennikarstwa. Skończyłeś ją?

K. I.: A skąd! Nie mam czasu. Mój znajomy, starszy ode mnie, bo 70-letni, zaczął właśnie swoje kolejne studia. Może więc ja na emeryturze napiszę doktorat o telewizji komercyjnej.

TELEŚWIAT: Aktor, dziennikarz, a ostatnio wokalista. Śpiewająco doszedłeś aż do finału "Show!Time'u".

K. I.: Ja na co dzień ani nie śpiewam, ani nie tańczę. Było więc ciężko. W finale wykonywałem rap. Myślałem, że rapowanie jest proste. Myliłem się. Nauka tekstu, który składa się z różnych skojarzeń, była katorgą.

TELEŚWIAT: Jak rodzina reagowała na Twoje sceniczne przygotowania?

K. I.: Zamykałem się w gabinecie i tak zakuwałem, że moja żona Ania myślała, że się modlę. Natomiast mój starszy syn Maks bardzo mi pomagał. Przygotowywał się ze mną do występów i bardzo je przeżywał.

TELEŚWIAT: A młodszy?

K. I.: Vincent ma dopiero trzy miesiące i jest za mały na kibicowanie, ale za to sprawował się świetnie. To zresztą nie jest dziecko, które płacze po nocach. Jest bardzo radosny i wspierał mnie uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:14, 12 Lis 2009    Temat postu:

nr 40 z 02.10.2006 r.

KRZYSZTOF IBISZ: WKRÓTCE W CAŁKIEM NOWYM PROGRAMIE!


[link widoczny dla zalogowanych]

Charyzmatyczny szuler to rola dla mnie!

Krzysztof Ibisz nie próżnuje! Wystąpił w komedii, prowadzi "Grę w ciemno" w odmienionej formule, a niebawem zobaczymy go w nowym programie

TELEŚWIAT: Wkrótce zobaczymy Pana w komedii "Job, czyli ostatnia szara komórka'' Konrada Niewolskiego. Kim jest Pana postać?

KRZYSZTOF IBISZ: Gram prezentera Krzysztofa Ibisza, który prowadzi coś w rodzaju hybrydy abstrakcyjnego teleturnieju i reality show. To satyra przekraczająca granice absurdu. Ostrzega przed tym, do czego może doprowadzić totalny ekshibicjonizm medialny.

Niewolski przebojem wszedł do polskiego kina (m.in. "Symetria"). Czy coś różni go w pracy od innych reżyserów?

Z Konradem znamy się i przyjaźnimy od kilku lat. Łączą nas ekstremalne pasje: ja nurkuję, a on skacze ze spadochronem. Chcielibyśmy kiedyś zrealizować wspólnie program, który będzie poświęcony temu, czym żyjemy po godzinach. Najbardziej cenię w nim jako reżyserze umiejętność precyzyjnego wyrażania tego, co na planie poszło dobrze, i tłumaczenia wszystkiego, co należy poprawić.

Marzył Pan kiedyś, żeby zagrać negatywną postać, inną od pańskiego wizerunku? Kto by to mógł być? Skorumpowany glina, a może seryjny morderca?

Z wykształcenia jestem aktorem i od zawsze chciałem zagrać taką rolę. Tylko w wyrazistych wcieleniach aktor może pokazać swój kunszt. Jednak żaden reżyser najwyraźniej nie wierzy, że Ibisz mógłby być postrzegany jako "zły człowiek". Jeśli miałbym wybierać negatywną postać, najlepiej czułbym się jako karciany szuler. Zło zagrane za pomocą mimiki twarzy to już prawdziwe wyzwanie. Tak wyrażone jest bardziej charyzmatyczne.

Na razie zapisał się Pan jako bohater pozytywny w historii polskich teleturniejów.

Zawsze kibicuję graczom, ale prowadzący nie może pomagać. Blefuję, by gra była ciekawsza. W ciągu 6 lat nagrałem ponad 1000 odcinków różnych teleturniejów, ale za każdym razem, gdy gracz przegrywa, odbieram to osobiście.

12 maja padła najwyższa wygrana w "Grze w ciemno"...

Właśnie ruszyła nowa edycja "Gry...". Zmieniono zasady i gracze będą mogli wygrać nawet 330 tys. zł, a więc wzrosną emocje.

[link widoczny dla zalogowanych]

Sprawdził się Pan jako prowadzący "Bar". Możemy się spodziewać podobnego programu z pańskim udziałem?

Jak najbardziej tak. Za wcześnie jeszcze, by zdradzać szczegóły, ale mogę powiedzieć, że sięgniemy po zupełnie nowy gatunek telewizyjny i tym samym dostarczymy emocji na poziomie, na jakim jeszcze nikt w Polsce tego nie zrobił.

Rozm.: Piotr K. Piotrowski

W/w wywiad dostępny jest także w całości: ECHO DNIA - 13.10.2006 r. - CIĄGLE BLEFUJĘ



"Gra w ciemno" budzi zainteresowanie na świecie. Licencje na jego produkcję kupiła telewizja grecka. Wcześniej program został sprzedany na Ukrainę, do Włoch i Francji. Polską wersję w telewizji Polsat prowadzi Krzysztof Ibisz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:29, 12 Lis 2009    Temat postu:

20.11.2006 r.

DO BOJU Z POMOCĄ EKSPERTA


W dzisiejszym odcinku kandydaci do tytułu "Supertalentu" będą musieli poprowadzić teleturniej. Pomogą im w tym Krzysztof Ibisz i Karol Strasburger.

- Kandydatom na "Supertalent" wydaje się, że przed kamerą powinni przybrać jakąś pozę. Po co udawać kogoś innego? Wierzę, że zwycięży naturalność - mówiła nam jeszcze przed premierą programu prowadząca go Beata Sadowska. Jak ważna jest ta cecha, podkreślają również goście najbliższego odcinka "Supertaientu" - Krzysztof Ibisz i Karol Strasburger.

Jako osoby z pokaźnym doświadczeniem w prowadzeniu programów rozrywkowych pomagać będą kandydatom na gwiazdy tv w zmierzeniu się z kolejnym zadaniem. Tym razem marzący o karierze na małym ekranie będą musieli tak poprowadzić teleturniej, by jurorom i telewidzom z wrażenia zaparło dech w piersiach.

Jak zwycięzcę castingu wyobraża sobie "dowodzący'" od 12 lat Dwójkową "Familiadą" Karol Strasburger? - Supertalent to ktoś o nieprzeciętnej osobowości. I chociaż w dzisiejszych czasach punktowany jest drapieżny sposób prowadzenia, to dla mnie wciąż najważniejsze są takt i sympatia wobec ludzi. W końcu ma to być ktoś, kogo widzowie zaakceptują i polubią - mówi. Niesłabnąca popularność, jaką cieszy się jego teleturniej, to najlepszy dowód, że taka taktyka daje zamierzone efekty.

[link widoczny dla zalogowanych]

Na brak wielbicieli wśród publiczności prowadzonych przez siebie show nie może narzekać również Krzysztof Ibisz. Jego "Gra w ciemno" ma sporą widownię i jest już kolejnym teleturniejem pod jego "przewodnictwem". Pytany w jednym z wywiadów o sposób na doskonałą konferansjerkę odparł: - Recepty nie ma. Moim zdaniem najważniejsze jest robić profesjonalnie to, co się lubi. Krótko mówiąc, kandydaci na "supertalent" muszą wykazać się pasją, ale to wszak nie wszystko. Jakie rady dałby przyszłym prowadzącym Karol Strasburger? - Bardzo ważne dla prowadzącego teleturniej jest poszerzanie wiedzy z różnych dziedzin, bo przecież pojawiające się pytania mogą dotyczyć zarówno sportu, jak i fizyki. Dobrze, by taka osoba coś na ten temat wiedziała i co więcej miała własne zdanie na różne sprawy, a nie była wyłącznie "marionetką" czytającą wszystko z promptera - radzi.

Krzysztof Ibisz i Karol Strasburger są z wykształcenia aktorami. Obaj okazali się również doskonałymi prowadzącymi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:04, 12 Lis 2009    Temat postu:

nr 22 z 28.05.2007 r.

NIE MOŻEMY PANU POMÓC


[link widoczny dla zalogowanych]

W życiu próbował wielu zajęć - był aktorem, politykiem, spikerem, prowadził koncerty i imprezy plenerowe. Ale najlepiej sprawdza się w roli showmana. Pewnie dlatego tak chętnie jest w niej obsadzany.

TELEŚWIAT Czeka Cię kolejny reality show - poprowadzisz "Gołych i bosych".

KRZYSZTOF IBISZ Jestem też w grupie kreatywnej tego programu.

Co to znaczy?

To grupa, która wymyśla nowe formaty telewizyjne.

Więc wiesz wszystko o programie. Zdradzisz parę szczegółów?

Będzie to połączenie teleturnieju i reality show. Sześciu uczestników - trzy kobiety i trzech mężczyzn - rozpocznie program w zasadzie bez niczego... w samej bieliźnie!

Mówisz poważnie? Nie będą mieli na sobie niczego więcej?

Zgadza się. Nie mogą mieć przy sobie niczego, co pochodzi z zewnętrznego świata. Zostaną przeszukani, prześwietleni, rozebrani. Muszą zostawić wszystko. Zaczynając udział w reality show będą mieli jedynie podstawowe rzeczy potrzebne do życia, czyli chleb, wodę i karimatę do spania. Wszystko pozostałe muszą wygrać w teleturnieju, rozgrywanym raz lub dwa razy dziennie. Będą wykonywali zadania sprawnościowe, ale też odpowiadali na pytania wiedzowe. Jeśli pójdzie im dobrze, wygrają gotówkę i dzięki niej będą mogli kupić coś lepszego na obiad, materac do spania, kołdry, ręczniki. Ale nie wolno im się niczym dzielić, bo wtedy stracą wszystko.

Czyli bardzo pouczający będzie ten program: ucz się, to nie będziesz chodzić gołym tyłkiem?

Taka jest idea.

Część teleturniejów omówiliśmy. Pozostaje nam problem reality. Czy widzowie będą mogli na bieżąco śledzić uczestników?

Oczywiście, na tym polega reality i w telewizji, i w Internecie. Mamy również niespodziankę. Telewidzowie będą mogli brać udział w tej zabawie przez zastosowanie nowej technologii, nigdy dotąd w Polsce niewykorzystanej. Nie chcę zdradzać szczegółów. Konkurencja nie śpi.

Nie ukrywam, że zżera mnie ciekawość, co z tego wyjdzie. Czy mógłbyś policzyć, ile odcinków teleturniejów prowadziłeś?

Nie mam pojęcia, ale na pewno powyżej 1000. Reality show też nie jest mi obcy. W końcu pracowałem przy "Dwóch światach" i sześciu edycjach "Baru".

Myślisz, że na programy typu reality nadal jest zapotrzebowanie?

Jestem więcej niż pewny, że ludzie za nimi tęsknią. Przez ostatnie dwa lata ten gatunek był nieobecny w telewizji, a ja sądzę, że widz chce mieć codziennego bohatera. Ma go niby w serialu, ale w reality jest jeszcze ciekawiej, bo samo życie pisze niewiarygodne scenariusze, co widzieliśmy w kolejnych odsłonach "Baru" i "Big Brothera".

A Ty lubisz reality jako widz?

Lubię, choć zwykle byłem z drugiej strony barykady.

Masz świadomość, że tak naprawdę jesteś stale podglądany?

Nie tylko ja. Kamery są obecnie dosłownie wszędzie. W sklepie, banku, na ulicy. Z tego. co wiem, montowane są nielegalnie w solariach. Na przykład pan, który pracuje w centrum handlowym, widzi na swoich monitorach, kto z kim rozmawia w restauracji, kto z kim się spotyka. Ten pan może taką taśmę zabierać ze sobą do domu. Tylko co z nią zrobi dalej... Wszyscy - chcemy czy nie - jesteśmy bohaterami wielkiego reality show.

Teraz oglądamy Cię w "Jak ONI Śpiewają". Cieszysz się, że nikt nie każe Ci w nim śpiewać?

Jednym z wielkich atutów tego programu i jednym z powodów olbrzymiej popularności jest zapewne to, że w nim nie śpiewam.

Sugerujesz, że Polsat wreszcie się nauczył i zaczął Cię prawidłowo obsadzać?

Jestem obsadzany wszędzie tam, gdzie nie muszę tańczyć. W programie "Szymon Majewski Show" usiłowano nauczyć mnie jakichś kroków. Nie udało się. Nie tylko im. Kiedyś zapisałem się do szkoły tańca, reklamującej się hasłem: każdego nauczymy tańczyć. Po kilku lekcjach podszedł do mnie nauczyciel i łamiącym się głosem oznajmił: "Przykro mi. nic nie możemy dla pana zrobić, jest pan pierwszym uczniem, któremu nie możemy pomóc."

To powinni teraz dać hasło: prawie każdego nauczymy tańczyć.

Proponowali mi udział w kilku edycjach "Tańca z gwiazdami". Za każdym razem odmawiałem. Nie chciałem być tym, który odpada nawet nie w pierwszym odcinku, ale już po pierwszych próbach.

Prowadzisz programy, koncerty... Czy w ogóle masz czas dla siebie i rodziny?

Zawsze dużo pracowałem, jestem jednak bardzo dobrze zorganizowany. Mam w tym wprawę od lat. Osoby zorganizowane są w stanie wygospodarować więcej czasu na różne rzeczy. Tadeusz Kotarbiński pisał w "Traktacie o dobrej robocie": jak masz za mało czasu, weź sobie dodatkowe zajęcie. A więc do zobaczenia w "Gołych i bosych"!

Rozm. Iwona Leończuk

W PIGUŁCE

Wiek: 42 lata

Miejsce urodzenia: Warszawa

Wykształcenie: Wydział aktorski PWSFTViT w Łodzi

Kariera: porzucił aktorstwo na rzecz dzienikarstwa. Pracę showmana rozpoczął w TVP, gdzie prowadził m.in. teleturniej "Czar par", potem przeszedł do TVN ("Ibisekcja"), a od 2003 r. pracuje w Polsacie, gdzie prowadzi m.in. teleturniej "Gra w ciemno".

Rodzina: ma dwóch synów - Maksymiliana z małżeństwa z Anną Zejdler i Vincenta (z obecną żoną, Anną Nowak).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin